piątek, 24 kwietnia 2015

4."Jeśli chcesz możesz mi pomóc zainicjować eksplozję."

   Laura czuła się jakby ktoś przymurował ją do podłogi. To był szok, najszczęśliwszy dzień jej życia zmienił się w koszmar. Czy to jakieś żarty? Od dziś miała zamieszkać z nim? Dla brunetki lepszym rozwiązaniem byłoby kupić sobie od razu trumnę i miejsce na cmentarzu. W jednej chwili jej życie obróciło się o 180 stopni, a ona sama czuła się jakby spadła na najgłębsze czeluści piekieł. Od dziś z pokoju nie ruszy się bez paralizatora i gazu pieprzowego. Taka ładna chata, a taki straszny pan dworu. Gdy Laura stała i obliczała jaka odległość jest jej potrzebna by się rozpędzić i skoczyć, jej współlokator stał uśmiechnięty od ucha do ucha. Dla niego był to szczęśliwy dzień i kolejna szansa. Od dziś ma brunetkę przez cały dzień, siedem dni w tygodniu. Och co on może teraz wyczyniać... Plan naszego Rossa wchodził pełną parą w życie. Nie dość, że Laura pracuje u jego ojca, dzięki czemu może swobodnie nachodzić ją w pracy bez żadnych konsekwencji, to jeszcze z nim mieszka. Dla Rossa był to szczęśliwy traf na loterii życia. Brunetka zarządziła całkowitą ewakuację w swojej czuprynce, lecz zajączek w głowie przyniósł jej wieść, że nie ma się gdzie podziać. Klamka zapadła od dziś Laura został skazana na Rossa Lyncha, bez prawa do odwołania.
- To w się znacie?- tata blondyna wybałuszył oczy i spojrzał wielkimi oczami na parę.
- Tak tato mieliśmy już okazję się poznać- odpowiedział Ross nawet bez zająknięcia.
Laura nadal stała jak wryta, powoli docierało do niej, że od dziś dzieli swoje życie z erotomanem gawędziarzem. Nie dość, że z nim mieszka, to jeszcze pracuje u jego ojca. Dziewczyna była pewna, że Ross na bank będzie odwiedzał ją w pracy. Żeby to można było nazwać odwiedzinami, prędzej konik z reumatyzmem  mnie przejedzie niż jego wizyty określę odwiedzinami. To będzie nachodzenie, nagabywanie i nawiedzenie, myślała. Ku jeszcze większemu zdziwieniu Laury, Ross objął ją ramieniem, tak jakby znali się od wielu lat, a ona przecież widziała go mniej niż pięć razy na oczy!!! Dziewczyna próbowała w dyskretny sposób wywinąć się z objęć blondaska, jednak to było jak próbowanie złapać powietrze. Niemożliwe i męczące.
-Wiesz Lauro, Ross to naprawdę wspaniały chłopak, jak tylko usłyszał, że potrzebujesz pomocy sam zaoferował jeden z pokoi w swoim mieszkaniu
- Oj, tato nie przesadzaj każdy musi się troszczyć o swoją Smerf... to znaczy o drugiego człowieka- blondyn od niechcenia machnął rękom
- Ale jak to Ross się tym zajął?- Laura patrzyła na blondyna i jego papcię, tak jakby wyrosły im rogi.
- Och, no wiesz Lauro gdy zadzwoniłaś, mój syn akurat pomagał mi w sprawach biznesowych. Jak tylko usłyszał, że potrzebujesz pomocy od razu zaproponował, że wynajmie ci lokum w bardzo przystępnej cenie. No dzieciaki staruszek musi iść zarabiać na emeryturę, Ross oprowadź Laurę.
Gdy pan Lynch wyszedł blondasek z szerokim uśmiechem podszedł do Laury i zabrał od niej walizki.
-Mieszkamy razem Smerfetko, będziemy spędzać ze sobą całe dnie....
- O matko zaczyna się mój koszmar- brunetka wyszeptała.
Blondasek puścił mimo uszu skomlenie brunetki i jak prawdziwy przewodnik wziął się do oprowadzania po "jaskini Lorda Lyncha". Jak na dżentelmena przystało, przynajmniej w rozumowaniu Rossa, chłopak chciał złapać za tyłek Laury, ale po oberwaniu z liścia musiała wystarczyć mu tylko ręka. Na początku Ross wprowadził brunetkę do ogromnego salonu. Pomieszczenie było prawie całe oszklone, na kamiennej ścianie znajdował się ogromny telewizor a pod nim kominek elektryczny. Na środku stała ogromna, czarna, skórzana kanapa i dwa fotele, a przy nich mały stolik z ciemnego drewna. Choć na pozór wnętrze to mogło wydawać się bardzo surowe, wcale takie nie było. Domowej atmosfery i przytulności nadawały zdjęcia z życia Rossa, jego "zabawki", coś dzięki czemu można było choć trochę poznać chłopaka. Jednak serce Laury skradł ogromny, kremowy, pluszowy dywan zajmujący prawie całą czarną posadzkę oraz kwiaty, które były rozmieszczone w taki sposób aby nadać salonowi uroku. Kolejnym pomieszczeniem była kuchnia otwarta na salon. Ciemne, granitowe blaty, nowoczesne urządzenia kuchenne, wyspa oddzielająca pomieszczenie od salonu oraz obrazy przedstawiające potrawy nadawały bardzo oryginalnego charakteru. Kuźwa  okradł jakiś sklep z meblami? To wszystko wygląda lepiej niż w katalogach. 
- A co do jadalni to jest ten duży stół znajdujący się niedaleko wyspy, ale ja z niego nie korzystam, wolę jeść w kuchni. Za tymi drzwiami masz spiżarnię, dużą, więc mamy trochę jedzonka Smerfetko. gabinet ci chyba nie jest potrzebny ale mogę ci go pokazać.
- Czemu nie?- Laura wzruszyła ramionami.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że od dziś mieszka jak w zamku, szczerze nawet Ross jej nie już nie przeszkadzał, przecież z nim na pewno będzie ciekawie. Para weszła do przytulnego gabinetu. Od ciemnych paneli podłogowych, do samego sufitu na ścianach znajdowały się  półki z książkami. Pod oszkloną ścianą znajdowało się biurko w kolonialnym stylu z czarnym wygodnym fotelem. Na biurku stał laptop i śliczna lampka. Uwagę Laury przykuły skrzypce, już  w salonie dostrzegła pianino ale stwierdziła, że ten matoł na pewno nie potrafi grać.
- Grasz?- Laura wskazała na skrzypce
- Trochę.... Choć pokarzę ci sypialnię- Ross szybko zmienił temat
Blondyn wprowadził Laurę po drewnianych schodach na górę i zaprowadził do drzwi znajdujących się po lewej stronie korytarza.
- A to jest twoje królestwo...
Oczom brunetki ukazała się śliczna sypialnia z ogromnym łożem i dwoma stoliczkami nocnymi. Ściana nad łóżkiem była wyklejona szarą  tapetom w czerwone pąki róż. Na jasnej, drewnianej podłodze znajdował się biały dywan. Na ścianie na przeciwko łóżka na białym stoliku RTV stał ogromny telewizor a przed nim śliczna beżowa sofa. Jednak nie to wszystko urzekło brunetkę. Jej serce skradł widok zza okna. Śliczny park z ogromną fontanną przeznaczony tylko dla wynajemców apartamentów robił wrażenie. Zielone drzewa, równo przystrzyżona trawa, białe ławki wybijające się z zielonego otoczenia, ta fontanna, z której tryskały strumienie wody. Wszystko mogło zaprzeć dech w piersiach.
- O Matko tu jest jak w raju- Laura wyszeptała, a Ross zaśmiał się cicho.
- Nie widziałaś jeszcze swojej garderoby kocie
Rzeczywiście garderoba była tak duża, że przypominała pół dawnego mieszkania Laury. Pełno szafek, wieszaków, szuflad, a wszystko w kolorystyce sypialni. Laura czuła się tu jak w rezydencji króla. Kuźwa kto ma tyle ubrań żeby zapchać tą całą przestrzeń, myślała.
- No to chyba wszystko co mogę ci pokazać moim małym mieszkanku- odparł Ross z aroganckim uśmieszkiem- a co do łazienki to niestety ta przy twojej sypialni nie działa. Wziąłem się za remont ostatnio i jeszcze nie skończyłem.
- To gdzie mogę korzystać z łazienki ?
- Zostaje tylko ta przy mojej sypialni smerfetko- Ross uśmiechnął się chytrze.
Laura czuła, że traci grunt pod nogami. Że od teraz nie będzie mogła wejść spokojnie do łazienki?  Dziewczyna kilkakrotnie otwierała i zamykała usta, ale żadne słowo z nich nie wyszło, to był szok. Jedyne co zdołała wykrztusić to:
-Ze co kurwa? mamy wspólną łazienkę?- Laura widząc zboczoną minę blondyna zaczęła paplać jak najęta- Ty zboczuchu nawet o tym nie myśl, ja się prędzej z Tutenchamonem prześpię niż z tobą do łazienki wejdę - Pod wpływem nagłego napadu złości brunetka zaczęła okładać Rossa torebką- ty mnie nawet nie tkniesz, nawet nie możesz sobie tego wyobrażać! Czaisz świstaka?!
-Nie możesz zabronić mi wyobrażać sobie tego jak stoisz pod moim prysznicem, naga, mokra namydlona, a kaskady wody spadają na twoje nagie, jędrne piersi.... Hmmmm a ty w tym czasie wcierasz w siebie żel cicho pomrukując z przyjemności..Mimo wszystko obiecuję, że nie zrobię nic co ci się nie spodoba
Laura stała jak słup soli. Ross mówił to takim tonem, że brunetka od samego słuchania zrobiła się mokra w pewnych partiach ciała. Głos blondyna ociekał seksem i obietnicą, która może zostać wypełniona nawet teraz jeśli tylko ona wyrazi na to przyzwolenie. Szczerze zrobiłaby to nawet teraz gdyby nie to, że Ross tak nagle wrócił do normalności i brutalnie ściągnął ją na ziemie z dala od erotycznych obietnic i fantazji. Dziewczyna potrzebowała chwili aby nie było słychać po niej tego, że jego słowa ją podnieciły. Powrót do normalności był dla niej na tyle trudny, ponieważ Ross wpatrywał jej się intensywnie w oczy szukając czegoś. Dowodu na to, że potrafi nią zawładnąć samymi słowami? tego Laura nie wiedziała.
- No i tak trzymaj- brunetka zerwała kontakt wzrokowy- To teraz pomóż mi się rozpakować
Laura szybkim krokiem wyszła na klatkę schodową, po czym wciągnęła walizki do garderoby oczywiście wcale nie zwracając uwagi na Rossa. Oczywiście to, że oczy go nie widziały nie oznaczało, że jej ciało go nie wyczuwało. Brunetka nie wiedziała o co chodzi, po prostu wiedziała gdzie  w danej chwili znajduje się Ross. Miała świadomość, że zbliża się do garderoby, choć nie było go słychać, ani widać
- To co mam robić Smerfetko?- Ross uśmiechnął się szeroko.
- Powieś te ubrania, które położyłam na łóżku, a ja zajmę się walizką z bielizną.
- Skoro nie mogę popatrzeć na twoją bielizną to przynajmniej dostanę buziaka?- Blondasek zrobił oczka szczeniaczka
- To się okaże... jak wykonasz swoją pracę wzorowo to dostaniesz nawet dwa- Laura uśmiechnęła się zadziornie, po czym obserwowała jak blondyn z prędkością światła zawiesza jej ubrania.
- No, no widzę, że masz powera albo dynamit w tyłku Lynch.
- Duży dynamit mam schowany gdzie indziej kocie- Ross mruknął i puścił jej oczko- Jeśli chcesz możesz mi pomóc zainicjować eksplozję.
-Może bym i chciała- Gdy do laury dotarły te słowa stała się czerwona jak buraczek- ale na pewno nie dzisiaj- Dodała szybko.
- Nigdy nie mów nigdy- Blondyn zbliżył się do dziewczyny- Mogę cię nauczyć wielu rzeczy Lau..
-A wiesz co? Wsadź sobie krzaka w tego pustego buraka!- Brunetka zdzieliła chłopaka poduszką.
Po paru sekundach rozpętał się wojna. Para zacięcie okładał się poduszkami i śmiała się  wniebogłosy. Przez przypadek Laura potknęła się i wpadła na uzbrojonego Rossa. Brunetka nawet nie wiedziała kiedy upadła na blondyna, ale fakty były takie leżała na nich, obydwoje ciężko dyszeli, a ona wpatrywała się w jego ciemnie oczy, które ją zahipnotyzowały. Laura była tak pochłonięta jego oczami, że nawet nie zauważyła kiedy blondyn wsunął jej ręce pod bluzkę i lekko ugniatał jej plecy. Brunetka odruchowo zaczęła przybliżać usta do jego ust, nie umiała tego powstrzymać. Choć jej mózg bił na alarm, że to nie jest dla niej dobre ciało wiedziało swoje . Ich usta dzieliły milimetry, w ich oczach było widać, że obydwoje tego pragną, w powietrzu unosił się ciężki zapach pragnienia. Niestety pech, a może szczęście chciało aby Alex wparowała bez pukania do pokoju.
-Laura ten dupek był u mnie w mieszkaniu czaisz? U mnie w mieszkaniu matoł był, niech on się cieszy, że mu jaj nie odstrzeliłam i zrobiłam sobie z nich dzwonek do drzwi. A wiesz co chciał? Twój numer, ale...- Blondynka nie skończyła, ponieważ zabrakło jej słów gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę na dywanie z chłopakiem- Upssss... Chyba wam w czymś przeszkodziłam
Laura w mgnieniu oka zsunęła się z Rossa i spaliła buraka.
- My nie... to nie tak jak myślisz Alex. Bo wiesz...- Laura zaczęła się plątać w słowach, natomiast Ross leżał plackiem,  ubawiony na podłodze- my... my ćwiczyliśmy jogę- Brunetka maiła ochotę pacnąć się w czoło z powodu swojej głupoty. Mimowolnie spojrzała na Rossa, który aktualnie zwijał się ze śmiechu- Lynch stul dziób, ty mendo z pod monopolowego.
- Och Alex tak, tak Smerfetka mówi prawdę, myśmy ćwiczyli odpowiednie pozycję- Ross z trudem mówił przez śmiech- Powiem ci w tajemnicy, że od dziś ćwiczymy tylko razem.
Alex stała oparta o futrynę, a z jej oczu płynęły łzy rozbawienia. To tego wyglądało to komicznie, ponieważ skakała przy tym jak mały, zjarany kangurek.
- czyli tak to się teraz nazywa, a myślałam, że nadążam  za panującą modą, no ale oki....- Alex uśmiechnęła się przebiegle- Ross masz ją wytrenować na mistrza, to nie prośba tylko rozkaz. Macie moje błogosławieństwo.
- Widzisz kocie nawet ona chce żebym z tobą joggę uprawiali- napalony Ross zrobił brewki.
-Lynch ty mała zdziro, wyjdź i nie wracaj- Laura zaczęła krzyczeć-  Ja cię podpalę, będziesz płonął jak pochodnia!
- Wiesz kocie ja już płonę- Ross uśmiechnął się uwodzicielsko i odgarnął kosmyk z policzka brunetki.
- Hamuj się zboczeńcu- zawarczała
- Alex już nie wytrzymała. Zaczęła z rozbawienia robić fikołki na podłodze. Natomiast Ross dalej drażnił się z brunetką miziając jej magie ramie. Niestety nic co piękne nie może wiecznie trwać. Blondyn podniósł się z podłogi i otrzepał spodnie.
- Drogie ladys ja się ulatniam niczym zorro- Chłopak nachylił się do laury i pocałował ją soczyście w policzek - Poćwiczymy jogę później gwiazdeczko ty moja- Po czym szybko wybiegł z pokoju.
- Lynch ty kaczko, jak cię dopadnę to nawet ufoludki po ciebie nie wrócą- Laura buzowała się ze złości - Z twoim mózgiem to nawet pszczoła w tobie żądła w tobie nie zatopi. Ty jesteś zwykłą, tlenioną blondyną. Nie potrafisz odróżnić białego od czarnego. Zakładam, że kucyk ponny po pijaku cię zgwałcił i zostawił. A wiesz co? Nawet to nie wyjaśnia twojego pustego łba! Ciebie....- Laura nie skończyła, bo przerwała jej Alex.
-Emmmmm... nie chce cię martwić, ale twój kochaś już dawno wyszedł Smerfetko.
- Ja nic nie poradzę, że mam go ochotę zastrzelić, czołgiem przejechać, a potem zamknąć w śmietniku i i wysłać do Nibylandii. A ty jeszcze raz nazwiesz mnie Smerfetką, a dopilnuję żeby Alvin i wiewiórki zrobili na ciebie obławę.
- Ogarnij spódnicę laska, rozumiem, ze nie masz zamiaru podzielić się nowinkami na temat waszego związku.
- Tobie to nawet Puchatek nie pomoże- Brunetka pacnęła się w czoło- a czemu ty zakłóciłaś moją oazę spokoju ?
- Brad per Dupek von Kloc u mnie był
- Co?! Czego chciał ten pryszczaty ogr?
- Namiarów na ciebie maleńka
- Do jasnej cholery czego on ode mnie chce ?! Jeszcze ma czelność przyczepić się do mnie jak wsza psiego ogona po tym jak pieprzył się z moją siostrą.
- Laura uspokój się . Chodź pogadamy jak dorosłe kobiety. masz coś mocniejszego w tym zamku? Jak się upijemy to życie ma pewno nabierze żywszych kolorów.
- Poszukam czegoś- po chwili Laura wróciła z trzema, dużymi butelkami martini- To co zaczynamy zabawę?
- A Ross się nie wścieknie?
- A on niech sobie wsadzi kij i popcha, ja mam potrzebę się upić. A on sam mówił żebym brała co chcę.
- No to dajesz te butelki zołzo- Alex zaczęła pocierać łapki- Czuję, że będą fajerwerki.

Godzinę później dziewczyny siedziały lekko podpite w pokoju Laury, rozmawiając o tym jaki świat jest beznadziejny.
- Wiesz faceci to seksoholicy- Laura pociągnęła spory łyk ze szklanki- Tylko jedno im w głowie.
-Ale jak na to nie patrzeć korzyści są obopólne- Alex dopiła alkohol ze swojej szklanki
- Eh no wiem pewnie fajnie się czasem poruchać...- Laura posmutniała- A mnie nikt nie chce przelecieć - A to blond ciacho, z którym mieszkasz?
- Proszę cię on i ja  ?! Książę  i żaba, to absurdalne i nierealne. On się w szambo nie spuszcza- Laura wzięła głęboki łyk trunku o zaczęła szlochać- Będę starą panną z kotami.
- Oj chyba za dużo wypiłaś- Alex zaczęła chichotać- Ale to ty jego nie chcesz? Bo ja widzę, że on z całą pewnością chce ciebie.
- Wiesz....- Laura zaczęła kręcić kółka na czubku butelki- Straszny seksiak z niego ale co mi po jednej nocy?
- Ty to jak zwykle w filozofa od siedmiu boleści się bawisz, wrzuć na luz, daj się ponieść
- Ach.... Tobie to łatwo mówić, jesteś śliczna a faceci się do ciebie ślinią.
- Czy tobie do jasnej anielki orzeszki wyparowały?! Każdy facet cię chce! Jesteś śliczna i mądra. Przestań pieprzyć i ogarnij emocję bo bredzisz!
 -Ja mówię prawdę Ali - Laura z żalu pociągnęła noskiem - Tym bardziej już jeden związek mi się rozpadł, dziękuję, ale ja już gorących kartofelków nie dotykam.
- Bosz to tyło dawno i nieprawda- Alex żywo gestykulowała-  Ciebie Gargamel wydymał, że taka markotna jesteś?
- Nie wydymał, ale pszczółki nad moją głową mówią, że ma takie plany
- No to daj mu wyrwać tego chwasta, na co czekasz? Aż żelki Haribo do ciebie zagadają? Prędzej moja babcia okrąży na rolkach świat, niż ja cię na ślubnym kobiercu zobaczę.
- Ach niech ci będzie żelku , niech ta blondyna chwasta wyrywa.
Laura po wygraniu z grawitacją, zaczęła poszukiwać niczym krecik okularów swojej ofiary. Jednak jak na nieszczęście Ross przepadł jak kamień w wodę. Zbulwersowana i zdenerwowana brunetka wyciągnęła telefon ze stanika i zadzwoniła do blond pacana. Po dwóch sygnałach, które dla niej trwały wieczność usłyszała znajomy głos.
- Smerfetka?
- Jak się pytam szujo  gdzie ty jesteś jak cię nie ma?- Laura zaczęła się pluć, na szczęści Alex założyła jej śliniaczek- Ja z żelkami rozpalona i gotowa czekam, a ty gdzie? Za innymi pawianami ze stada niuchasz?
- Smerfetko znowu się do alkoholu dobrałaś?
- Ja chciałam się do ciebie dobrać. Ross ja płonę!!
- Matko- Ross zaczął piszczeć- Użyj gaśnicy już pędzę !!!
- Ty pacanie ja z tobą się rozwodzę, to koniec poczwaro.
- Przecież ja Twym Romeo jestem, a w kreskówce ty nie odchodzisz
- A niech cię tramwaj kopnie, czekam z obiadem- Laura zaczęła chichotać, po czym się rozłączyła.
Ross z prędkością światła biegł do domu. Miał nadzieję, że może uda mu się zobaczyć to i owo...No ale jaki facet by tego nie chciał? To, że on ma takie myśli nie wpływa na to, że jest zboczony. Co to to nie on po prostu na żywą wyobraźnię jak każdy facet. Zmachany blondyn wtargnął do mieszkania, lecz to co zobaczył przeszło jego oczekiwania. Alex smacznie chrapała na kanapie i nie było z nią kontaktu. tylko mamrotała coś o kogutach przez sen. Natomiast Laura siedziała na środku pokoju w samej bieliźnie i wciągała kolejną butelkę martini. Widząc blondaska uśmiechnęła się swoim najbardziej olśniewającym, pijackim uśmiechem i wysiliła się na najsłodsze spojrzenie.
- Gargusiu przyszedłeś - Brunetka nieudolnie próbowała wygramolić się z podłogi- Cholerna podłoga, ile razy mam powtarzać, że lesbą nie jestem. Nic nie będzie kumasz cuksa ośle?
Ross szybko zamknął drzwi i podbiegł do brunetki. Po czym wyrwał jej butelkę, a resztę alkoholu wylał w kuchni do zlewu. Mina brunetki mówiła wszystko ten krok jej się nie spodobał. Dziewczyna  starała się zrobić mrożący krew w żyłach wraz twarzy ale wyszedł jej pijacki grymas, który tak rozbawił Rossa, że ten zaczął się głośno śmiać.
- Wypiłaś mój zapasa alkoholu, niegrzeczna z ciebie dziewczynka - Ross podszedł do Laury i dopił jedną z sześciu butelek leżących obok dziewczyny.
- Skoro jestem niegrzeczna to musisz mnie ukarać
- Och kocie zrobię to w odpowiednim momencie w taki sposób, że stracisz wszystkie zmysły, ale na razie muszę cię okiełznać.
Laura zaczęła piszczeć jak dziecko i klaskać w dłonie.
- No myślałam, że się nie doczekam- po czym rzuciła się na blondyna.
******
Zacznę od tego, że strasznie zawaliłam z rozdziałem . Nie mam nic na swoją obronę. Powinnam znaleźć czas wśród tego sajgonu i wreszcie to napisać:/ Niestety towarzyszy mi ostatnio brak weny i pomysłów. taki topos vanitas. Szczerze pisałam to na przymus i nie zdziwię się jak ktoś powie że to jest do dupy. Rozdział nie jest za długi, na ale cóż.... Odwołując się Laura mieszka z Rossem i co w na to? Sama nie wiem jak to dalej pociągnę więc spodziewajcie się niespodziewanego. Hmmmm mam nowy szablon, serdecznie dziękuję lulu z land of grapfic. To jej zasługa ja z niego jestem bardzo zadowolona :) Kiedy następny rozdział pojęcia nie mam, to zależy od sprawdzianów i nauki. tak właściwie miałam dodać rozdział w zeszłą sobotę ale w środę wyjechałam na wycieczkę do Berlina i nie zdążyłam przepisać:( W nawiasie wam powiem,że maja tam pyszną czekoladę, heheheh Co ja chciałam jeszcze powiedzieć? Przepraszam za błędy jak coś zobaczycie piszcie w komach a ja poprawię :) Życzcie mi powodzenie na sprawdzianie z matmy
Do napisania pysie :*
20 KOMÓW= NEXT
W dalszym ciągu:
Rossy Grey

Moje piosenki towarzyszyły mi dziś przy pisaniu :D